Manifestacja była. To chyba najlepsze określenie tego co działo się dwa dni temu w Warszawie. Już sama konwencja wiecu, zainicjowana i moderowana przez pana Rydzyka, wywoływała u wielu dreszczyk emocji. Prawicowi politycy stali w kolejce i łasili się do redemptorysty, żeby pozwolił im uczestniczyć w marszu, zabrać głos i móc zrobić sobie "słit focię" z katolickim biznesmenem.
Wiadomym było, że uczestników będzie sporo, ale nawet dziś nie ma jasności ilu się ich faktycznie pojawiło. Jedni mówią o 50, inni o 100 a jeszcze inni o 200 tysiącach osób. Tu zapewne trzeba się pochylić nad metodologią badań. Pierwsi liczyli bowiem głowy, drudzy nogi a trzeci nogi oraz ręce.
Osią protestu nie była ostatecznie nieobecność TV Trwam na multipleksie a krytyka rządu Donalda Tuska. Powiedzmy sobie szczerze, krytyka jak najbardziej uzasadniona, choć przerażająco niekonstruktywna.
Tak czy inaczej, przełomu nie było. Rydzyk wykonywał swój biznesowy plan, Kaczyński powtórzył to co mówi zawsze, Ziobrze nie pozwolili przemawiać mając zapewne w pamięci jego poprzednie wystąpienia z tajemniczymi syropami w tle a i Duda, budujący uparcie swoją pozycję na politycznej scenie, też wypadł blado. Oczywiście zapowiedź gorącej polskiej jesieni musi robić wrażenie na rządzących ale osobiście uważam, że "Solidarność" zrobi falstart. Chęć bycia pierwszym do skonsumowania niezadowolenia społecznego zostanie w przyszłości srogo ukarana. Kryzys da się nam we znaki w najbliższych miesiącach niewątpliwie. Ludzi, których dotknie, będzie nieporównywalnie więcej niż przed dwoma laty. Ani Solidarność ani tym bardziej PiS nie mają jednak koncepcji jak się przed nim obronić. Rządzącej koalicji tym razem też nie uda się zająć społeczeństwo jedynie "wojną na górze", permanentną nawalanką pomiędzy PO i PiS. Nawet "katastrofa smoleńska" nie będzie w stanie odwrócić uwagi od chudszych portfeli i spadku jakości życia.
Nie cieszy mnie ta perspektywa ale liczę, że zacznie rodzić refleksję, że ludzie przypomną sobie pierwsze lata XXI wieku, że dokonają porównań ekip rządzących i postawią wreszcie na tego trzeciego, który już nieraz wyciągał Polskę z kłopotów finansowych.
Słuchając dzisiaj komentarzy po sobotnim marszu, znamienny jest fakt, że dziennikarze uparcie szukają panaceum na nadchodzące chude lata po prawej stronie sceny politycznej. Jestem przekonany, że to kardynalny błąd. Rozwiązaniem dla Polski jest bowiem mądra, silna i zjednoczona LEWICA. To właśnie ona udowodniła wielokrotnie jaki ma potencjał intelektualny a przede wszystkim zaplecze kadrowe. Jej politycy wyciągnęli też wnioski z przeszłości i drugi raz tych samych błędów nie popełni.
Niech się więc PO z PiS napieprza do woli. My zaczekamy i wraz z ludźmi wrócimy.
Bardzo obawiam się fanatyzmu.. Bardzo..
OdpowiedzUsuń