Tweetnij Obserwuj @MRGrzegorczyk

czwartek, 27 września 2012

Kopacz zakopana?

Ewa Kopacz jako minister zdrowia, wzięła na siebie ciężar wspierania ofiar katastrofy w Smoleńsku. Poleciała do Rosji, by jako członek polskiego rządu zasłaniać piersią, to wszystko co mogło się wtedy wydarzyć. Widziała i zrobiła wiele. Prawdopodobnie też, iluś ważnych rzeczy nie zrobiła. Niestety powiedziała wtedy o wiele za dużo.
Dziś wiemy już, że w grobie Anny Walentynowicz do niedawna leżał ktoś inny. Już tydzień temu, jasnym było, że jeśli teza wnioskodawców ekshumacji się potwierdzi, to "temat smoleński" zostanie na nowo odgrzany ze zdwojoną siłą. Po pierwsze, teraz możemy się spodziewać kolejnych kilkudziesięciu wniosków o sprawdzenie zawartości grobów. Po drugie, rozgorzeje dyskusja na temat roli i udziału polskich specjalistów w czynnościach w Rosji, bezpośrednio po katastrofie. Po trzecie, przypomniane zostaną wszystkie wypowiedzi przedstawicieli polskiego rządu z wiosny 2010r.
Wczorajszy, obiektywnie stwierdzając, żenujący briefing marszałek Kopacz tylko podgrzał atmosferę, więc wcale nie dziwię się Donaldowi Tuskowi, że jest na nią wściekły, tym bardziej, że doradzał jej żeby "zapadła się pod ziemię" na kilka dni.
Gdyby Kopacz była Schetyną, to zapewne już byłaby zgilotynowana. Niestety, polityczne jej ubicie i zakopanie sześć stóp pod ziemią nie wchodzi w grę, bo najprawdopodobniej wyrosłaby w tym miejscu roślina o bardzo nieprzyjemnej woni, która mocno nadszarpnęłaby i tak słabą pozycję Tuska.
Myślę, że premier ma ostatnio mocny spadek formy. Co gorsza, dla rządu, wypalony wydaje się również Igor Ostachowicz. Do tej pory, pierwszy szaman Rzeczpospolitej, znajdował wyjście z kolejnych impasów i nie pozwalał swojemu pracodawcy się ośmieszać. Teraz wszystko wygląda dużo gorzej. Jakkolwiek chytry plan wystawienia Gowina jako swoistej tarczy na nawalankę z prawej strony ław sejmowych jest rozwiązaniem iście napoleońskim, bo PiS zapewne mniej gorliwie będzie go atakował, wszak to poniekąd ich człowiek w rządzie, to jednak nie obroni on premiera przed wylaniem beczki fekaliów na głowę.
Dziwi mnie też bierność Palikota. Do tej pory, dzielnie odwracał uwagę i pacyfikował wszelkie uderzenia w swego pryncypała (czytaj: urzędującego premiera). Mamy jeszcze godzinę do rozpoczęcia debaty, więc nie można wykluczyć żadnego ruchu wyprzedzającego ale doniesienia o planowanej absencji całego klubu RP na debacie, mocno taki scenariusz odrealnia.
Tusk prawdopodobnie nie polegnie, Kopacz zapewne też wyliże się z tarapatów ale jeśli w najbliższych tygodniach słupki poparcia dla PO wzrosną, to będzie to jednoznaczny sygnał, że wszystkie sondaże są gówno warte. Są tacy, którzy twierdzą, że będziemy mieli, po raz pierwszy, od dobrych kilku lat, sytuacje, gdzie PiS zostanie liderem. Jeśli tak się stanie, to kolos, który od dawna ma gliniane nogi zacznie się chwiać. Kto tę sytuację wykorzysta? Oby wreszcie ludzie z wizją!
Kryzys puka już do naszych drzwi, PO i rząd kompletnie nie jest na niego przygotowany a społeczeństwo dawno już nie wychodziło na ulicę. Jeśli zawartość portfeli i "misek" poważnie się skurczy, a to wydaje się w najbliższej przyszłości niemal pewne, będzie w Polsce gorąco. Oby nie za gorąco!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz