Tweetnij Obserwuj @MRGrzegorczyk

poniedziałek, 15 października 2012

Wszystko gra

Premier przemówił i przez weekend wszyscy rozbierali to wydarzenie na czynniki pierwsze. Słowa poszły na pierwszy ogień. Komentatorzy są zgodni: "drugie expose", choć to kretyńskie określenie używane nawet przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, jak mówią teraz młodzi - dupy nie urywa. Od soboty w akcji propagandowej pomagają, choć moim zdaniem alternatywnie, również ministrowie. Ich konferencje, równie dobrze wyreżyserowane, niosą za sobą taki wishfull thinking, którego nie powstydziłby się nawet Palikot. Wczoraj na ten przykład minister Nowak roztaczał wizje miliardów złotówek na drogi i kolej. Jeśli mają one zostać rozdane na podstawie obecnie obowiązujących i nagminnie stosowanych przez urzędników, procedur przetargowych, to ja już dzisiaj idę o zakład, że 2/3 z nich nie uda się zakończyć w terminie a ilość bankructw jakie zaobserwujemy będzie zastraszająca.
Idźmy dalej, ministra Elżbieta Bieńkowska, z mniejszym niż zazwyczaj entuzjazmem, wydusiła z siebie cyfrę 300 mld zł jakie rzekomo dostaniemy od Unii Europejskiej, choć negocjacje w tej sprawie jeszcze się nie zaczęły. Nic to, że UE w kryzysie stała się mniej hojna, nic to, że nasi negocjatorzy, to istne dupy wołowe, które przegrałyby w Brukseli nawet lobbing za zwiększeniem w Polsce produkcji brukselki o 33,5 kg rocznie i nic to wreszcie, że wykorzystanie środków unijnych mamy na poziomie dalekim od zadowalającego. Powiedzieć coś trzeba było, to się powiedziało. "Ciemna masa" i tak to kupi, bo mało kto jest sobie taką kasę wyobrazić.
Podobnych spektakli będzie jeszcze kilkanaście, a wszyscy ministrowie będą obiecywali te same pieniądze co poprzednicy, których nie dość, że nie ma zapisanych w budżecie na 2013 rok ale nawet Jacek Vincent Rostowski nie ma pojęcia skąd je wytrzasnąć.
Wróćmy jeszcze na chwilę do piątkowego przemówienia Donalda Tuska. Ocenili je również specjaliści od mowy ciała i wyjaśnili nam maluczkim, jak premier manipulował naszą uwagą poprzez gesty. Strój też był dobrany dokładnie na tę okoliczność a już szczytem są moim zdaniem nieprzypadkowe podobno paski na krawacie. Wznosiły się bowiem z lewej na prawą wskazując tendencje wzrostowe naszej koniunktury.
Nie mogę się w związku z tym oprzeć wrażeniu, że to co teraz robi rząd, to jedynie gra, gra pozorów, słów, gestów, obietnic a czasami zwykłych manipulacji. Zastanawiam się również, czy kiedyś nie zostaniemy zaskoczeni kolejnymi taśmami. Tym razem z zapisem tajnych narad w gabinecie Tuska, po których afera premiera Ferenca Gyurcsany'ego będzie wyglądała jak pikuś. Ups, przepraszam, Pan Pikuś.
I już na zakończenie kilka słów na temat arytmetyki, wszak kilka dni temu napisałem, że jest ona w sejmie najważniejsza. Wszystko poszło zgodnie z planem. Zarówno PSL jak i "gowinowcy" nie chcieli narażać się na upadek rządu, rekonstrukcję koalicji, przedterminowe wybory - bo przecież słupki spadają. Nawet Palikot mógł się zachować jak na partię opozycyjną przystało i zagłosować przeciw swojemu wielkiemu przyjacielowi i protektorowi. Trochę się wprawdzie przy tym naskamlał z mównicy, ale przecież musiał w barwny sposób POpromować swój liberalny kongres gospodarczy, który nota bene w mediach kompletnie przeszedł bez echa.
Koalicja ostatecznie zebrała 233 głosy, opozycja 219, kwiatów dla premiera nie było, standing ovations też tylko z centrum ław sejmowych i to nawet nie wszystkim chciało się wstać, premier na chwilę odsapnął i pojechał z sejmu na cygaro.
Jeden tylko szczegół uwagę mą przykuł, a była nim absencja na głosowaniu posła Romana Kaczora. Nie byłbym sobą, czyli fanem teorii spiskowych, gdybym nie ukuł na tę okoliczność takiej figury - czy jest możliwe, żeby poseł z Dolnego Śląska, który to region jest matecznikiem Grzegorza Schetyny, mógł się tak nagle i bez "Jego" wiedzy zawieruszyć? Czy ta nieobecność, przy absolutnej mobilizacji wszystkich członków klubu, przez Grupińskiego a i samego Tuska zapewne, mogła mieć miejsce? A może Kaczor, to taka "czerwona lampka" dla przewodniczącego PO? Wszak palikotowy poseł Makowski wyniuchał, że brawa Tusku dostał po tym jak "Grzegorz Niewybaczający" wysłał sms'a.

Osobiście nie wierzę w przypadki w polityce i jeszcze nigdy nie musiałem tego stanowiska weryfikować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz