Wiesz
już jak się po Twitterze poruszać, jak tweetować, jak dodać
znajomych. Zachęcę cię teraz do kilku innych rzeczy.
Po
pierwsze – TT w komórce. Obecnie wszystkie systemy operacyjne
oferują aplikacje, dzięki którym na bieżąco będziesz mógł
obserwować swój time-line a przede wszystkim szybko reagować
(czytaj: odpowiadać) na wszelkie polemiki. I tu kilka uwag, o
których musisz pamiętać. Jeśli ktoś na ciebie ewidentnie rzyga,
odwróć głowę w drugą stronę i nawet nie zawracaj sobie nim
głowy. Walka z osłem nie przynosi ani chluby ani nowych
followersów. Na tych ostatnich stale ci zależy, bo dzięki temu
zwiększasz zasięg oddziaływania twoich złotych myśli.
Jeśli
jesteś w podróży, a nie musisz prowadzić samochodu, to wyciągnij
smartfona/platformę/tableta/laptopa (niepotrzebne skreślić) i
zobacz co ciekawego możesz dopowiedzieć, z kim się inteligentnie
nie zgodzić, co zadziornie skomentować. Tobie szybciej minie czas,
Twitterianie lepiej cię zapamiętają a w piątek może dostaniesz
za to nagrodę. Ale o tym dopiero w piątek ;) Podobnie sprawa ma się
z nudnymi naradami/randkami/imieninami (niepotrzebne skreślić)
Mając
aplikację w telefonie i tak będziesz dostawał powiadomienia o
interakcjach z tobą a ty pamiętasz o tym, że „komunikacja jest
najważniejsza”
Po
drugie – retweety i cytowanie. W
największym skrócie, RT czyli retweet służy do tego żeby
przesłać dalej wpis, który zrobił na tobie wrażenie. Na twojej
osi czasu pojawi się wtedy wpis innego autora. Dobrze jest jeśli
się z nim utożsamiasz ale znam kilka przypadków gdzie Twitterianie
już w opisie zaznaczają, że „retweet nie musi oznaczać
podzielania poglądu”. Jeśli jednak chciałbyś do przekazywanej
wiadomości dodać coś od siebie powinieneś to uczynić przed
nickiem autora poprzedzonym literami RT. Czyli łopatologicznie:
„Koleś to ma fantazję RT @ABursa
Mam w dupie małe miasteczka”. Pamiętaj jednak, że obojętnie czy
się z poglądem zgadzasz czy nie w pewnym sensie go promujesz.
Po
trzecie – połączenie TT z FB. Jeśli złapałeś już bakcyla, to
masz teraz „trochę” mniej czasu na facebooka. Oczywiście możesz
wykorzystać możliwość cytowania tweetów w królestwie
Zuckerberga. W tym celu musisz dokonać odpowiedniego ruchu na dole
strony „Ustawienia – profil”. Może już to zresztą zrobiłeś
przy opisie swojego profilu, bo w końcu inteligentna z ciebie
bestia.
Teraz
FB automatycznie rozwija skrócone wcześniej przez TT linki i
wyświetla je pod wpisem. Wszyscy bowiem wiemy, że jak pod wpisem
pojawia się obrazek, to oglądalność jego jest większa. Jesteśmy
społeczeństwem komiksowo-obrazkowym. A niektórzy śmieją się ze
starożytnych Egipcjan.
Po
czwarte – zdjęcia na TT. Oczywiście możesz je dodawać równie
ochoczo i często jak na FB ale nie zapominaj, że tu jesteś wśród
elity. Puścisz fotę z majtkami na głowie i nie dość, że
zostanie „lemingiem” (skutki już znasz) to jeszcze zostanie ci
to zapamiętane. Jak za kilka lat będziesz już poważnym politykiem
taki gift rozejdzie się w tabloidach jak ciepłe bułeczki. Pamiętasz pewnie aferę stringową jednego z "dostojników" MON-u. A taką mógł facet karierę w resorcie zrobić.
Wcześniej
pisałem o linkowaniu - dozwolone jest wszystko. Jeśli raz na jakiś
czas pochwalisz się czego aktualnie szukasz na pewno nie będzie źle
odebrane. Jeśli napiszesz jaki film oglądasz może się okazać, że
kilka osób robi dokładnie to samo. Nie masz nawet pojęcia co się
działo podczas olimpiady. Telewizor był niepotrzebny, przez cały
dzień była relacja żywa i na żywo. W emocjach ile
nieparlamentarnych słów padało, ile emocji, łez itd. No tak, ale
to była olimpiada. Tego typu rzeczy zdarzają się również przy
okazji innych wydarzeń więc jak widzisz Twitter jest organizmem
bardzo zróżnicowanym.
Jeśli
do tej pory nie masz jeszcze profilu na TT, to następny odcinek tym
bardziej cię nie zainteresuje i do tego kroku nie popchnie. Jeśli
więc pozwolisz podziękuję ci za uwagę i pożyczę wielu sukcesów
wszelakich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz