Jesteś Twitterianinem,
masz dobrze opisane konto, żeby nie było wątpliwości jaką
opcję przedstawiasz. Teraz zostaje ci już tylko działalność
piśmiennicza. Oczywiście powinienem cię zasmucić i powiedzieć,
że to jest właśnie najtrudniejsze, ale przecież nie jest moją rolą zniechęcanie kogokolwiek.
Jeśli
chcesz skomentować artykuł jaki cię wkurzył/rozczulił/dał do
myślenia (niepotrzebne skreślić), to bez problemów wklejaj link z
adresem do niego. TT jest na tyle mądry, że skróci go do
kilkunastu znaków a ty będziesz mógł/mogła zabawić się w
wydawcę i opatrzyć go komentarzem, w sobie tylko znany a kąśliwy
sposób. Pamiętaj, że hamuję cię tylko pozostała ilość znaków
i dobry smak. No chyba, że zależy ci na tym, aby postrzegano cię
jako wulgarnego chama. Miewamy na TT niemal w każdym tygodniu
podobne incydenty i jakoś nie pamiętam, żeby ktoś specjalnie
dobrze na tym wychodził.
Jeśli
masz wiadomość, którą chcesz przekazać jako pierwszy/-sza to
znowu dziesięć razy się zastanów, co sam chciałbyś przeczytać.
Jeśli będziesz nudny, nikt nie będzie miał ochoty cię czytać, a
możesz się narazić na łatkę „leminga”. Wpływu tego na
dalszą karierę nie muszę ci tłumaczyć. Opisując zdarzenia
pamiętaj aby trzymać się faktów. Jakiś czas temu Marszałkini
(vice) naszego sejmu uśmierciła dawno już nieżyjącą Wisłocką
zamiast noblistki Szymborskiej. Może to jednak nie jest najlepszy
przykład, bo autorki rzeczonego tweeta nie da się słuchać nawet
po pijaku, a co dopiero przywiązywać uwagę do wpisów. Ale polewka
na tajmlajnie było przez kilka dni. Aaaa, to dziwne słowo, którego
teraz użyłem to „oś czasu” ... ale zakładam, że wiesz to już
z facebooka.
Teraz
możesz już też wchodzić w interakcję używając opcji
„odpowiedz”. Dzięki temu uda ci się wtrącić w rozmowę a
zarazem dawać głos większej ilości Twitterian. Tu musisz jednak
uważać, bo to co widzisz ty, nie koniecznie musi być całą
konwersacja userów. Wtedy podeprzyj się opcją „rozwiń rozmowę”
i zobaczysz dokładnie to, co mogło być przed tobą ukryte. To jest
o tyle ważne, że jeśli wyskoczysz jak Filip z konopi, to
zostaniesz „lemingiem” i patrz jak wyżej.
Pod
żadnym pozorem nie powinieneś poprawiać ortografii innych
Twitterian, a szczególnie zaś tych, którzy mają co najmniej
czterocyfrową liczbę wpisów. Jeśli „taki” pisze „co ja
paczę” to znaczy, że tak właśnie chciał napisać. Z czasem się
opaczysz i zrozumiesz. Musisz niestety jednak pamiętać, że twoja
ortografia, na początkowym etapie jest bardzo ważna. W przeciwnym
wypadku zostaniesz wyśmiany (jak wyżej) i nie zasłonisz się tu
żadnym papierem stwierdzającym dysortografię, dysleksję i innymi
tego typu duperelami. Pamiętaj – matołów się nie czyta.
Przepraszam,
że trochę cię w tej części straszę ale jeśli nie masz jeszcze
znanego nazwiska, to w społeczności TT jesteś „kotem” i
mozolnie będziesz piął się w hierarchii. No chyba, że nazywasz
się Błaszczak, piszesz tylko dwa tweety i cały tajmlajn czeka, w
napięciu, na kolejne twoje wynurzenie. Przy okazji nie musisz nikogo
obserwować a lista obserwujących ciebie zwiększa się w sposób
geometryczny. To jednak odosobniony przypadek.
Jak
już sobie tak piszesz, tweetów ci przybywa, followersów również,
to wiedz, że błogi spokój zaraz się skończy a do kończyn rzucą
ci się przeciwnicy polityczni. Prorządowcy z PO, to rzadkość na
Twitterze ale za to prawicowców jest ci tu dostatek. Co ważniejsze,
są dobrze zorganizowani. Najczęściej dopadają ofiarę w kilkoro.
Musisz wykazać się wtedy sprytem Bruce'a Lee walczącego z kilkoma
napastnikami. Pod żadnym pozorem nie możesz ich skląć, bo zaraz
połowa TT będzie wiedziała jaki z ciebie wulgarny prostak,
niemerytoryczny rozmówca i w ogóle anty-Polak. Jedyny pożytek z
takich potyczek, to podrasowany licznik wpisów i opinia, że się im
nie dałeś, jeśli faktycznie wyszedłeś z tego o własnych siłach.
Wiem już kto, z mojego tajmlajna, się na te słowa oburzy, ale oni
już mnie z tej strony dobrze znają ;)
Padłam, rewelacyjne!
OdpowiedzUsuń