Tweetnij Obserwuj @MRGrzegorczyk

czwartek, 20 grudnia 2012

Specjaliści Macierewicza vs. eksperci Millera

Antoni Macierewicz ma nowy pomysł aby błyszczeć na szklanym/LCD/LED (niepotrzebne skreślić) ekranie.
Zaproponował publiczną debatę swoich niezależnych specjalistów z członkami i ekspertami komisji Millera. W czasie posuchy politycznej, może to i dobra propozycja tylko nie za bardzo wiem jaki miałby być status takiego spotkania. Co miałoby ono przynieść poza podsycaniem wzajemnych animozji, podważania kompetencji i oskarżania o kłamstwo i celowe wprowadzanie w błąd. Jak niby mieliby rozmawiać na sali ze sobą ludzie, którzy korzystając z tego samego nagrania ostatnich minut lotów z kokpitu Tu-154M i z tego samego raportu Instytutu Zena, Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, wysnuwając całkowicie rozbieżne wnioski? Jak mógłby spokojnie i merytorycznie rozmawiać "specjalista" twierdzący, że obecność śladów TNT na ubiorze ofiar jest dowodem na zamach z tym, który twierdzi, że obecność TNT można potwierdzić na rękach człowieka, który dwa tygodnie wcześniej podał rękę policjantowi po treningu strzeleckim? Takich punktów zapalnych byłoby zapewne co najmniej tyle ile omawianych kwestii ale nie to jest, moim zdaniem, najważniejsze. Jaki bowiem miałby być, oprócz PR-owego oczywiście, efekt takiej "debaty"?
Pomysłodawca, ma zapewne wielką nadzieję, że ustalenia swojego zespołu sejmowego zostaną przyjęte na wiarę, doprowadzą Jerzego Millera do skrajnej rozpaczy, unieważnienia raportu swojej komisji w całości oraz przekazania wszelkich kompetencji Macierewiczowi. Wtedy będzie można powołać nową komisję śledczą, nowych, najbardziej obiektywnych ekspertów i wałkować "temat smoleński" przez następne trzy kadencje polskiego parlamentu. Specjalnie nie piszę "katastrofa smoleńska", bo wtedy będzie to już "komisja badająca przyczyny i sposób przeprowadzenia zamachu na Lecha Kaczyńskiego, dokonanego ostatecznie 10 kwietnia 2010r". Przy okazji będzie można też wykazać, że gdyby ta próba zgładzenia prezydenta byłaby nieudana, to przygotowana była już inna akcja podczas planowanej podróży do USA. Można by też wytłumaczyć dlaczego miało się to stać nad oceanem, no bo przeciez nikt nie chciał robić Obamie dodatkowego problemu.

Chciałoby się powiedzieć, że brniemy w oparach absurdu ale to nie jest adekwatne określenie. To jest istna, gęsta i wszechobecna helowa paranoja. Niech już lepiej nastąpi jutro ten koniec świata, bo wałkowanie stale tych samych bredni staje się trudne do zniesienia.

1 komentarz:

  1. Potrafię zrozumieć bliskich, którzy mają wątpliwości lub pragną usłyszeć/przeczytać jaka naprawdę była przyczyna ich dramatu. Nie zrozumiem jednak pieniactwa. Tego nic nie usprawiedliwi. A już robienie kariery (raczej pseudo-kariery) politycznej na cierpieniu jest dla mnie niedopuszczalne.
    Obawiam się, że nigdy nie poznamy prawdy, która będzie jedyna i bezsprzeczna. Ta tragedia stała się czymś, co na zawsze podzieliło nasze społeczeństwo.

    OdpowiedzUsuń