Rosjanie nie chcą zwrócić Polsce wraku Tu-154M. Nie zrobią tego, bo oficjalnie, nie zakończyło się ich śledztwo i znając życie, nie prędko się skończy. Po dwóch latach permanentnego sporu o przyczyny i okoliczności wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku jasnym jest, że lista zaniechań i zaniedbań jakich dopuścił się rząd w wyjaśnianiu tej sprawy, jest pokaźna. Niestety prym wiedzie tu znowu, kierowane przez Radosława Sikorskiego, Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Już przeboleliśmy "niefortunną" identyfikację zwłok prezydenta Kaczorowskiego i nieobecność ministra na jego powtórnym pochówku a tu jak Filip z konopi wyskakuje Sikorski i przyznaje się na arenie międzynarodowej, że zarówno on jak i jego pracownicy są bezsilni/bezradni/nieudolni (niepotrzebne skreślić). To, że w konfrontacji dyplomatycznej z Federacją Rosyjską mało kto ma szanse powodzenia, to fakt, ale ogłaszanie tego wszem i wobec to jakieś novum żeby nie powiedzieć kuriozum.
Jako obywatel Rzeczypospolitej Polskiej czuję się jednak wyjątkowo niekomfortowo, gdy konstytucyjny minister chowa się pod spódnicą szefowej unijnej dyplomacji i prosi ją o wstawiennictwo w tej sprawie. A co niby Cathy Ashton może w tej sprawie zrobić? Podczas szczytu Unia Europejska - Rosja, może jedynie tę sprawę podnieść ale i tak usłyszy od Ławrowa dokładnie to samo co Sikorski.
Nie jestem dyplomatą ale wiem, że jeśli ważnych spraw nie daje się rozwiązać wprost, to trzeba szukać innych dróg. Oczywiście nie dowiemy się co ministerstwo do tej pory zrobiło aby wrak sprowadzić do Polski, ale faktem jest, że go w kraju nie ma. I to jest poważny błąd, bo wielu specjalistów i pseudospecjalistów mogłoby go sobie obejrzeć, obwąchać, polizać, zobaczyć, że nie ma śladu po wybuchach etc., po zakończeniu śledztwa, pocięłoby się go na kawałki i sprzedawało jako narodową relikwię, a tak mamy niekończąca się odyseję domysłów, plotek i konfabulacji.
Wszyscy wiemy, że Radek Sikorski nie panuje nad resortem i nie ma miesiąca kiedy nie dowiedzielibyśmy się o kolejnych karygodnych zachowaniach pracowników MSZ. Nie wiedzieć dlaczego, upodobali oni sobie białoruską opozycję, którą systematycznie demaskując, osłabiają. Ale czego niby mielibyśmy się spodziewać po zespole kierowanym przez człowieka, który "wieży", że dobrych "perfumów" w "Rzeczpospolitej" (pisownia oryginalna) kupić się nie da.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz