Tweetnij Obserwuj @MRGrzegorczyk

czwartek, 15 września 2011

Jednostka budżetowa buduje

Zdecydowałem się dopisać suplement do wczorajszego posta, bo rozumiem, że dla wielu mógł być mało zrozumiały.

Jak obecnie przeprowadza się inwestycje w jednostkach budżetowych?
Teraz mechanizm jest taki:
- jednostka budżetowa chce zrealizować inwestycję,
- zakłada budżet wg wstępnego szacunku, opracowuje projekt i kosztorys inwestorski; w tym punkcie może się okazać, że zachodzą przesłanki do wystąpienia z wnioskiem o środki unijne w wysokości do 75%;
- zapewnia fundusze na realizację inwestycji wg KI z lekką górką nawet;
- gmina rozpisuje przetarg licząc się z poniesieniem założonych w KI kosztów; (UE też liczy się z wydatkiem kwoty jaką wcześniej założono i się na nią zgodzono);
- teraz wszyscy oferenci zaczynają się zastanawiać jak ściąć koszty, jak nagiąć technologię, jakich materiałów nie używać, Jakie zostały z poprzedniej budowy i w zasadzie jeszcze by się nadały i jak wiele jeszcze innych szczegółów za które inwestor powinien zapłacić nie ujmować w kosztorysie ofertowym żeby mieć najniższą cenę, bo dzisiaj właśnie to gwarantuje uzyskanie zlecenia. Jeśli w ostateczności zadanie to miałoby przynieść straty zawsze będzie można wziąć podwykonawców i straty wsadzić do „ich plecaka”;
- komisja przetargowa zaczyna obrady, otwiera kolejne oferty i przeciera oczy ze zdumienia. Mądra komisja widząc oferty w wysokości 75% KI powinna już się zacząć martwić, niemądra nawet przy 60% KI zaciera ręce, bo mniej wyda. Taka oferta daje pewność, że nie dostaniemy tego co zamówimy.
- komisja przetargowa wybiera najtańszą ofertę … bo nie ma wyjścia. Tak zakłada ustawa o zamówieniach publicznych. Ustawodawca pomyślał bowiem o tego typu przypadkach i pozwala na odrzucenie oferty z „rażąco niską ceną”. Zapomniał jednak określić jak ją ustalić i w praktyce ten przepis jest martwy.
- oferent, który przegrał przetarg może oczywiście się odwołać ale … patrz wyżej;
- oczywiście w Polsce nauczyliśmy się radzić sobie w każdej sytuacji i dosyć powszechną praktyką są tzw. „umowy na roboty dodatkowe nie ujęte w kosztorysie ofertowym” ale na ogół jest to sposób na wyciągnięcie od zamawiającego tego co i tak powinien zapłacić za standard który zamawia.

Mniej więcej tak wygląda przebieg inwestycyjny w jednostkach budżetowych. Jaki daje to efekt? Bardzo wielu dostawców materiałów budowlanych nie dostaje zlecenia, bo z oszczędności albo czegoś nie wbudowujemy albo wsadziliśmy starocie albo zamieniliśmy technologię na „tańszą”. Nie zarobią, nie zapłacą podatku, nie zwiększą zatrudnienia, nie odprowadzą całego ZUS-u od pracowników itd.
Podobnie sprawy mają się ze sprzętem i firmami „żyjącymi” z jego wynajęcia oraz z zatrudnianymi pracownikami.
Dlaczego w Niemczech i na Wyspach tak dba się o to żeby wszystko robić zgodnie z kosztorysami inwestorskimi? Między innymi dlatego, że jest to jedyny sposób na otrzymanie tego za co się płaci a poza tym rozkręca się koniunkturę na bazie budownictwa.
Niemiecki i angielski kierownik budowy zaczyna realizować inwestycję od zamówienia materiałów zgodnie z zestawieniem jakie ma w kosztorysie … i jest to ta sama wersja, którą ustalił kosztorysant w KI.

Obserwuję ten proceder od wielu już lat i stale nie mogę uwierzyć w to, że z mocy ustawy podcinamy sobie skrzydła.

1 komentarz:

  1. Oj, a wiecie jak wyglądają KI? Przecież to żenada - KI zawiera ok 50% prawdy - a przecież budżet płaci wielkie pieniądze za to, i co nikt nie rozlicza projektanta lub kosztorysanta że zrobił szmelc!!! A wykonawcy potem się gimnastykują bo KI przewiduje 5 okien a powinno być 15.
    Dziwny jest ten kraj ....

    OdpowiedzUsuń