Tweetnij Obserwuj @MRGrzegorczyk

sobota, 24 września 2011

Barwy kampanii

Do końca wyścigu o miejsca w parlamencie pozostały jeszcze dwa tygodnie. Póki co, niestety jest nudno, bezbarwnie, bez ikry.

Platforma Obywatelska – Tuskobus jeździ po kraju jak w ostatniej kampanii prezydenckiej Komorowski. Są łzy, nerwy, uśmiechy, dowody uwielbienia dla premiera czyli standard. Mamy wprawdzie kiboli stanowiących novum w walce politycznej ale jest to raczej szybko zużywający się element. Politycy partii rządzącej w zasadzie mają małe pole do popisu, bo „koń jaki jest każdy widzi” i tłumaczenie, że „przecież jesteśmy w trakcie” jest chyba najrozsądniejsze. Tusk jest tak pewny swojej wygranej, że może sobie pozwolić na kokieteryjne wypowiedzi typu „jeśli nie wygramy, to nie będziemy tworzyć rządu”.

Prawo i Sprawiedliwość – prezes tradycyjnie łagodnieje w ostatniej fazie przed wyborami a jako „główny opozycjonista” ma nieograniczone pole do krytyki tego co się przez ostatnie cztery lata działo. Spodziewałem się wprawdzie ostrzejszej retoryki ale chyba trzeba sobie powiedzieć jasno – Kaczyńskiemu nie śpieszno do fotela premiera. Nadciąga druga fala kryzysu a wiadomo, że bycie w kontrze jest w takiej sytuacji dużo wygodniejsze. Z tego punktu widzenia nie dziwi mnie także bierna postawa PiSowskich bulterierów. Ani Kurski, ani Brudziński nie dają o sobie znać, Cymański też jest w zasadzie w kampanii bezrobotny …

Polskie Stronnictwo Ludowe – ta partia ma już ciut większy kłopot, nie mylić z Kłopotkiem. Spoty reklamowe co jeden to bardziej kontrowersyjny, prezes Pawlak z nieodłącznym tabletem dwoi się i troi, skacze na spadochronie, uśmiecha się wyluzowany a słupki stoją. Czasy świetności ma ta partia już dawno za sobą ale o dziwo, pierwszy raz w historii „wolnej Polski” dotrwała w koalicji do końca kadencji. Wcześniej wszystkie alianse z PSL kończyły się upadkami rządów i nowymi wyborami. Tusk zapewne z takiego układu najbardziej zadowolony nie był ale dał chłop radę. Na nową kadencję szykuje już wprawdzie inny układ ale parę rzeczy musi się jeszcze wydarzyć.

Sojusz Lewicy Demokratycznej – problem tej formacji jest największy. Nie dość, że pod wodzą Napieralskiego są już chyba ostatnie dni, zostali przetrzebieni lekko z całkiem ciekawych polityków, to jeszcze słupki poparcia lecą im na łeb na szyję. Może nie do końca jest to wina samego „plastikowego Grzesia”, który razi indolencją i głupotą. TVN za punkt honoru przyjął sobie dobicie lidera SLD i prawdę mówiąc wiele starań nie muszą w powodzenie akcji wkładać. W zasadzie oprócz Kalisza i Piekarskiej nie ma teraz wyrazistych postaci w tym ugrupowaniu. Jest jeszcze Olejniczak ale żeby odbudować pozycję lewicy przydałby się ktoś pokroju Kwaśniewskiego lub Millera. Lewica pada również ofiarą pewnej umowy między Tuskiem a Palikotem z zeszłego roku. Jej mechanizm jest mocno zagmatwany i zawoalowany ale puzzle obecnie układają się idealnie. Żeby Palikot mógł zyskać i wejść do sejmu z wynikiem 6-8%, ktoś musi stracić. Dlatego też, to właśnie elektorat lewicowy ma być wykonawcą woli premiera.

Polska Jest Najważniejsza – tej inicjatywy akurat mi szkoda. Wystartowali ostro – mocne nazwiska, klub w parlamencie, stała obecność w mediach, możliwość prezentacji postulatów i programu. Niestety z tym ostatnim było najsłabiej. Niezwykle trudno jest bowiem w Polsce jeszcze kogokolwiek czymś świeżym zaskoczyć. Niestety liderzy tego ugrupowania nie mieli niczego konkretnego do zaproponowania oprócz przyjaźniejszych twarzy niż PiS. W kampanii, już bez swojej liderki-uciekinierki, nie prezentują się ani nazbyt walecznie ani odkrywczo merytorycznie. Paweł Poncyljusz z muchą a'la Janusz Korwin-Mikke wygląda dość karykaturalnie a sondażownie dające im 1-2% poparcia dobijają gwóźdź do trumny tego projektu. Zapewne po 9 października część członków PJN wróci jak niepyszni do macierzy a część niechybnie zasili szeregi Platformy.

Ruch Palikota – to chyba najbardziej zaskakujące notowaniami ugrupowanie tej kampanii. Do niedawna z marginalnym, bliskim błędu statystycznego poparcie ta teraz? W każdym sondażu powyżej progu wyborczego. Czy to za sprawą spotów wyborczych? Raczej nie, bo pierwszy, na którym znany wszystkim skandalista polityczny biega w białych porciętach i zgrzebnej koszulinie z rodziną po łąkach chyba wielu zaskoczył ale nie przekonał, że z wilka stał się owieczką. Drugi spot o „zbyt późno obudzonych” robił chyba jakiś specjalista od nagrywania wesel w Koziej Wólce. Trzeci spot znowu w konwencji sielsko-anielskiej, lirycznie wyszeptany tylko czy nie trąci obłudą? Jeszcze ponad dwa tygodnie temu Palikot śmiał się z Napieralskiego kupującego z córkami szkolne wyprawki a wczoraj co? Januszek z córką Zosią. Następny spot będzie zapewne z Frankiem, bo dlaczego starsza latorośl nie ma zagrać na emocjach wyborców. Wszystko to żałość. Gdyby nie fakt, iż premier z w/w dawno już uzgodnił jak wszystkich wykiwać i zagospodarować posmoleńskie wrzenie w narodzie, to dziś Ruch Palikota szwendał by się w sondażach razem z PJN głęboko pod kreską.

Polska Partia Pracy – Sierpień 80 – populizm, populizm i jeszcze raz populizm ... i jeszcze ustawy śmieciowe. Z takim programem do parlamentu raczej nie wejdą z takimi liderami jak Ziętek i Olszewski również. Wszystkie propozycje powodują obciążenia budżetu ale propozycje jego zasilania są mocno enigmatyczne. Nie ma wątpliwości, że to najsłabsze ogniwo walczące o ławy sejmowe.

Wszystko co wyżej napisałem może już jutro być nie aktualne ale sądząc po tym co działo się do tej pory jest to bardzo mało prawdopodobne.

3 komentarze:

  1. Bądź tu mądrym i wybierz tego najodpowiedniejszego??????

    OdpowiedzUsuń
  2. Mariusz, bo cóż konkretnego można zaproponować w kraju, w którym wszystko idzie do przodu? W jednych sprawach wolniej, a w innych szybciej, ale do przodu, bez zbędnego ryzyka. Ci, co domagają się radykalnych reform nie mówią, jaką cenę trzeba za takie "radykalne" reformy zapłacić. Mieliśmy już przedsmak przy reformie Balcerowicza...
    Mało kto mówi o tym, jak to możliwe, że do władzy dorywają się ludzie, którzy kompletnie nie mają pojęcia o sprawowaniu władzy. Tajemnica tkwi w wysoko wykwalifikowanych urzędnikach. To brednie z tym ograniczaniem biurokracji, bowiem to ona gwarantuje nam ciągłość w miarę bezpiecznego żywota...
    Najgorsze jest to, że na topie jest źle mówić o Polsce, Polakach, o sobie samych. Podkopujemy sobie autorytet nawzajem, a skutek jest taki, że nie ma w tej sytuacji wygranych... Przegrywamy wszyscy!!! Ale nie dotrze do nas stara prawda - mądry Polak po szkodzie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś był taki ustrój gdy domagano aby człowiek się musiał opowiedzieć politycznie. To była komuna i każdy się martwił ,że tego nie zrobił. Ja zaliczam się do tych co nie muszę się opowiadać i czasem raz kilka lat chodzę na wybory. Ale po tych doświadczeniach opowiadam się za monarchią , ale dziedziczną .

    OdpowiedzUsuń