Tweetnij Obserwuj @MRGrzegorczyk

wtorek, 11 października 2011

Co zrobi tata?

Wybory, wybory i po wyborach. Społeczeństwo zrobiło swoje, stawiło się przy urnach, może nie tak licznie jak byśmy tego chcieli ale tragedii nie ma. W końcu niespełna 49% to wynik do jakiego zdążyliśmy się przyzwyczaić.
PKW liczyła znowu długo i zawile ale ostatecznie werdykt wydała. I teraz się dopiero zacznie …
Od wczorajszego wieczora nurtuje mnie pytanie: co bym zrobił na miejscu Donalda Tuska. Przyjmuję bowiem jako aksjomat, że to właśnie obecny premier otrzyma misję tworzenia nowego rządu.

No właśnie, i co zrobi Premier? W zasadzie nie musi zbyt wiele zmieniać, bo wynik wyborczy pozwala stworzyć nową-starą koalicję i wymieniając paru ministrów można kontynuować dotychczasową pracę. Tylko czy posiadanie przewagi 4 głosów nad opozycją, nawet tak mocno podzieloną jak obecna, to komfortowa sytuacja? A może by się jednak pokusić o rozszerzenie koalicji o Palikota? Oczywiście jeszcze wczoraj zarówno Tusk jak i Pawlak w mediach wykluczali taką ewentualność ale przecież w polityce działy się już nie takie rzeczy.
Jakkolwiek trójkąt, to figura geometrycznie mało stabilna, moralnie również na ogół potępiana ale zastanówmy się jakie mogłaby przynieś korzyści w nadchodzącej kadencji.
Moim zdaniem, to nie byłoby rozwiązanie złe. Dawałoby rządowi pewność w głosowaniach i w zasadzie wszelkie jego posunięcia sankcjonowało już w na Radzie Ministrów. Taka sytuacja w obliczu nadciągającej „drugiej fali kryzysu” byłaby bardzo komfortowa. Zakładam bowiem, że Donald Tusk nie schowa się przed odpowiedzialnością za przeprowadzenie „polskiej zielonej wyspy” przez wzburzone morze finansowych tarapatów. Raz się już udało ale czy w związku z tym optymizm może być dzisiaj większy?
Palikot jest może postrzegany jako „salonowy błazen” ale wchodząc do parlamentu z silnym mandatem wziął na siebie dużą odpowiedzialność. Wiele jego postulatów nie ma rewolucyjnego zabarwienia a ich realizacja zmieniłaby Polskę w państwo bardziej nowoczesne. Wiadomo, że każda koalicja zaczyna się od negocjacji a każda ze stron deklaruje się do ograniczenia realizacji swojego wyborczego programu. Na jak daleko idące ustępstwa zgodziłby się Palikot? Nie wiem ale moim zdaniem tylko wchodząc do rządu jest w stanie zrealizować cokolwiek z oferty jaką zaproponował wyborcom. Kto bowiem uwierzy po raz kolejny, że mimo wejścia do sejmu nie zrobił nic? Kto da się omamić tłumaczeniem, jak to było z komisją „Przyjazne Państwo”, że PO nie pozwalało na działanie? Teraz kilka milionów Polaków obserwuje Palikota jeszcze uważniej i jeśli liczy on na polityczną przyszłość, to musi pokazać efekty. Bez nich za cztery lata nie dostanie kolejnej szansy.
Politykowi z Lublina zarzuca się również, że ciągnie za sobą politycznych „świeżaków”. Zgoda ale przecież każdy z obecnych posłów kiedyś swoją karierę zaczynał. Posłowie Ruchu Palikota zaczynają z wysokiego „C” i zapewne mają świadomość, że bardzo wielu w Polsce czeka tylko na ich potknięcia i wybryki aby móc sobie z nich dworować. Osobiście znam kilkunastu z nich i wcale się tego nie obawiam. W zdecydowanej większości to ludzie, którzy chcą zmian i zrobią wszystko aby o nie walczyć. W granicach zdrowego rozsądku jednakże, jak na poważnych ludzi przystało.
Wracajmy jednak do koncepcji szerokiej koalicji. Sam Palikot wielokrotnie powtarzał, że jeśli będzie miał taką okazję, to do rządu zaproponuje niezależnych fachowców. Zakładając, że ławka lidera RP pokrywa się po części z zapleczem Platformy, nie ma obawy, że na ministerialnych stolcach zasiedliby ludzie nieznani i nieprzewidywalni.
Dodatkowym atutem takiego rozwiązania mogłaby być możliwość pokuszenia się o wprowadzenie kilku odważniejszych zmian w kraju. Premier zawsze bowiem będzie mógł się zasłonić koniecznością spełnienia umowy koalicyjnej a jednocześnie być ostatecznie ojcem sukcesu.
Są jednak również minusy wejścia Ruchu Palikota do koalicji. PSL nie będzie już jedynym ugrupowaniem mogącym szachować premiera i zbijającym kapitał na byciu niezbędnym.
Dużo poważniejszą przeszkodą może być wewnętrzna sytuacja w PO. W zasadzie do wczoraj nikt nie wyrażał się pozytywnie o możliwości zawarcia koalicji z Palikotem. Trudno sobie wyobrazić aby Schetyna przeszedł nad takim faktem do porządku dziennego. Nie wyobrażam sobie również Gowina muszącego przełykać taka pigułkę. Nawet Kidawa-Błońska, z nieodłącznym uśmiechem na ustach, nie patrzy przychylnym okiem na RP.

Czy Premier postawi jednak interes własnej partii ponad dobro kraju? Czy będzie chciał przypodobać się podskórnej opozycji w PO i zbić na tym osobisty kapitał? A może dzięki zaproszeniu Palikota do rządu zacznie generalne sprzątanie we własnym ugrupowaniu?

Nadchodzące dni pokażą z czym będziemy mieli do czynienia w nadchodzącej kadencji parlamentu i rządu. Nam pozostanie teraz jedynie obserwować i zapamiętywać, bo kolejne zadanie będziemy mieli do wykonania za cztery lata … przy urnach.

Dlaczego w swoim scenariusz u nie uwzględniłem PiS i SLD? Pierwsza formacja z wiadomych względów a druga? A z kim miałby Donald Tusk usiąść do rozmów? Z Napieralskim, który jest przewodniczącym a jakoby już nim nie był? Z Kaliszem, Piekarską a może z Olejniczakiem, bo nie wiadomo, które z nich obejmie schedę? A może z Millerem albo Kwaśniewskim? No właśnie.

6 komentarzy:

  1. W takich przypadkach moja Mama mówiła: Przypuszczam, że wątpię. Też tak przypuszczam - ten kraj nie dojrzał jeszcze do polityka tej klasy co JP (dopiero teraz zauważyłem zbieżność inicjałów!). Na początek pozostali posłowie muszą się oswoić z barwnymi posłami JP. Może w następnej kadencji? Obym się mylił!

    OdpowiedzUsuń
  2. Palikot, sam zdeklarował iż w sprawach ważnych poprze rząd bezapelacyjnie. Tuskowi nie potrzeba wobec tego dzielić się władzą, gdy i tak będzie miał poparcie... Wierząc Palikotowi zakładam, że jego obietnica jest szczera i nawet w sprawach, które nie są po myśli "Palikota", ale dobre dla kraju, albo zwyczajnie nie ma lepszego wyjścia Janusz dotrzyma obietnicy.... Tusk pewnie też na to liczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kto wie co zrobi premier, dzisiaj oznajmił dotychczasowemu koalicjantowi pchającemu się do stołków, że ma wybór :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyborów ma kilka choć ja obstawiam, że zrealizuje plan sprzed ponad roku ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. no zobaczymy co zadziała PO w sumie tam sam Tusk nie siedzi i musi sie liczyć ze zdaniem partyjnych dołów bo on właśnie się o nie opiera - jakoś nie wyobrażam sobie by dziś PO wieszało psy na JP śmiało sie z niego a jutro miało go w koalicji i co Niesiołowski ma z nim głoswać ramie w ramie ?? jakos wątpię dla mnie JP idzie na ławkę rezerwowych , PO rządzi z PSL , a Ruch zostaje jako straszak w negocjacjach i tyle wiec faktycznie PSL będzie bardziej wciskającym przyciski niż obstawiającym stanowiska - wiec de facto rządzi samo PO

    OdpowiedzUsuń
  6. oj kto wie czy teraz karty tworzenia Rządu rozdaje premier czy prezydent?

    OdpowiedzUsuń