Tweetnij Obserwuj @MRGrzegorczyk

niedziela, 31 lipca 2011

Co czeka za rogiem?

Co tak naprawdę było w ostatnich dniach ważne?
Świat wstrzymał oddech na masakrę w Oslo i Utoyi, melomanów zasmuciła śmierć Amy Winehouse, mieszkańcy południowej Polski z nadzieją wpatrywali się w chmury i zaklinali aby przestało z nich padać żeby nie powtórzyła się powodziowa tragedia z zeszłego roku.
Dwa dni temu wszyscy wsłuchiwali się efekt dochodzenia komisji Millera. Moim zdaniem nie do końca potrzebnie, bo doświadczenia z obserwacji dokonań tego typu tworów wskazują, że żadna z nich nie rozwikłała sprawy do której została powołana, do końca.
Oczywiście były w historii przypadki kuriozalne typu „komisja Warrena”, która zamiast wyjaśnić sprawę zabicia Johna F. Kennedy'ego, z rozmysłem wprowadziła cały świat w błąd. Podobnie zresztą jak wysokie gremium ekspertów po zdarzeniach z 11 września 2001r.
Komisja Millera przedstawiła wprawdzie bardzo prawdopodobny przebieg zdarzeń z lotniska w Smoleńsku ale i tak zarówno eksperci jak i tzw. „opinia publiczna” mają do niej zastrzeżenia. Nie o tym jednak chciałem dzisiaj napisać.
Najważniejsze dla mnie są niestety niezbyt dobre informacje jakie dopływają zza „wielkiej wody”. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej są bankrutem. To nie tylko smutne i przerażające ale wręcz tragiczne. Pamiętamy bowiem niedawny krach na rynkach bankowych zainicjowany nieodpowiedzialnymi działaniami instytucji kredytowych w największym światowym mocarstwie. Cofając się w czasie zobaczymy, że większość kryzysów zaczynało się właśnie w USA.
Osiem lat prezydentury Billa Clintona dały gospodarce amerykańskiej przeświadczenie, że jej stabilność jest niepodważalna. Niestety George W. Bush potrzebował zaledwie jednej kadencji aby cały dorobek poprzednika roztrwonić. Przymilanie się do społeczeństwa poprzez obniżanie podatków musiała doprowadzić do odwrócenia wzrostowych tendencji. Konieczność wypłat zasiłków dla rosnącej wciąż ilości bezrobotnych również nie ułatwiała zadania ratowania budżetu państwa obecnie rządzącym. Barrack Obama nie jest cudotwórcą, nie ma również zdolności nalewania z próżnego co więcej, nie ma wystarczającego zaplecza politycznego w parlamencie aby wprowadzić w życie plan ratowania amerykańskiej gospodarki.
Osobiście nie mam wątpliwości, że Republikanie za dwa dni ostatecznie zgodzą się na podwyższenie ustawowego limitu kredytowego USA ale będą czekali z tym do ostatniej chwili. Potem jak wybawiciele narodu na białych koniach będą galopowali do kolejnych wyborów prezydenckich. Wszystko to jest polityką obliczoną na osiągnięcie jak największych doraźnych zysków.
Tak czy inaczej po raz kolejny cały świat wstrzymuje oddech obserwując co się wyprawia w Waszyngtonie. Właśnie dlatego może warto przyjrzeć się bliżej działaniom i planom nowej szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde. Zakończenie supremacji dolara na rynkach finansowych pokazałby Amerykanom, że wcale nie są pępkiem świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz