Tweetnij Obserwuj @MRGrzegorczyk

niedziela, 22 maja 2011

The day after ...

Wczoraj odbył się długo zapowiadany aczkolwiek mocno nieudany koniec świata. Czy jednak na pewno?
José Luis Rodríguez Zapatero nie koniecznie musi podzielać nasz optymizm. Dziesiątki tysięcy Hiszpanów demonstruje niezgodę na stan w jakim znalazła się ich ojczyzna, na stopę bezrobocia, na brak perspektyw. Czy rząd Zapatero przetrzyma 153 dni jakie zapowiada Harold Camping? Czas pokaże.
Kolejną ofiarą "syndromu 21 maja 2011" jest zapewne Micheil Saakaszwili. Główna postać "rewolucji róż" nie spełniła jednak pokładanych w nim nadziei. Jego najbliższa współpracownica z czasów gruzińskiego przewrotu staje dziś na czele demonstrantów a ci żądają jego natychmiastowej dymisji. Ciekawe co powiedziałby na to były prezydent, obecny rezydent krypty na Wawelu. To przecież on był największym fanem dzisiejszego "ciemiężyciela Gruzji". Ten przykład pokazuje, że trzeba rozważnie dysponować słowem "przyjaciel". Zapewne Michaił już wcześniej do tego doszedł.
Kolejne wydarzenie, które może potwierdzać treści głoszone przez Campinga i tysiące jego wyznawców, to wybuch wulkanu na Islandii. Dziś nie wiadomo jeszcze jak Grimsvotn namiesza ale mając świeżo w pamięci zeszłoroczną zadymę transportową wiele osób jest pełna obaw.
Dla piłkarzy Lecha dzisiejszy dzień to również koniec świata. Stracili przecież szansę na występy w europejskich pucharach.

Tak to niestety jest, że każda przepowiednia może się spełnić jeśli tylko odpowiednio dobierzemy wydarzenia do jej udowodnienia.
Jeśli czytacie czasami horoskopy, to wiecie o czym mówię.

5 komentarzy:

  1. Mario, masz racje w tym co piszesz. Dla mnie też "koniec świata" przysnołem na ostatnim podjeździe w dzisiejszym Giro. Mam nadzieje że Ty nie miałeś "końca świata" podczas F1 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Artur, każdy ma swój "koniec świata" na jaki zasługuje ;)
    Odkąd Robert się rehabilituje oglądam F1 "na zimno" ale nie przepuszczam żadnej okazji na obserwacje zmagań. Zawsze się jednak zastanawiam jak jechałby teraz Kubica.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomniałeś o Pudzianie...ten też miał koniec świata...

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaaa, zapomniałem jeszcze o "Antykomorze", Dominique'u Strauss-Kahn'ie (choć jego koniec świata zaczął się nieco wcześniej), Carlo Ancelottim zwolnionym z Chelsea za słabe wyniki i o wielu wielu innych.
    W 2012 roku zapowiadają jednak kolejny "koniec świata" więc wtedy zajmę się większą ilością nieszczęśników. Jeśli ten oczywiście również słabo się uda ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszyscy mamy taki koniec świata na jaki zasługujemy! Pudzianowi się ściemniło z braku tlenu, Islandia znów coś wyrzuca w górę ( może Bóg złapie!) A Giro di Italia jedzie dalej! ;)
    Swoją drogą, dlaczego ludzie czekają na koniec świata? Przecież nie ma gwarancji, że po śmierci będziemy pić cytrynówkę, wciągać nartostrady koki, bzykać piękności, no nie ma nic...

    A jednak ludzie czekają.

    OdpowiedzUsuń