Dzisiaj po raz kolejny dowiaduję się o planowanym na 26.04.2011r. proteście górników Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Tym razem strajkujący zablokują możliwość wywożenia węgla z kopalni.
Hmmmm ... ilekroć słyszę o protestach górników od razu oczami wyobraźni widzę palone pod urzędami opony, dewastowanie fasad ich budynków farbami, wyrywanie płyt chodnikowych, bitwy z policją itd. Czy to częsty pobyt pod ziemią powoduje taką radykalizację działań? A może to siła przyzwyczajenia jeszcze z czasów Gierka, kiedy to "kult łopaty i perlistego potu" był tak powszechny?
To wielce dla mnie zastanawiające, że to właśnie z tą grupą zawodową wszędzie na świecie są największe problemy. Pamiętam jeszcze z dzieciństwa obrazki z tłumienia zamieszek wywoływanych przez strajkujących górników w Wielkiej Brytanii. Margaret Thatcher jako pierwszy polityk nie ugięła się pod presją siły i przeprowadziła planowane reformy do końca. Nie jestem wprawdzie ekspertem ekonomii ale nie słyszałem aby Zjednoczone Królestwo upadło po tym kroku Żelaznej Lady.
Nie twierdzę, że praca pod ziemią jest prosta, łatwa i przyjemna ale nawet najtrudniejsze warunki pracy nie powinny usprawiedliwiać zwykłego warcholstwa i gangsterstwa.
jUKej nie upadło.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że związki zawodowe w tej grupie pracowników zbyt mocno wyewoluowało. W tej chwili (przynajmniej w mojej subiektywnej ocenie) to jeden z największych molochów administracyjnych, który potrafi przelobbować wśród "braci górniczej" to co jest najlepsze nie dla kopalni, nie dla Polaków lecz dla "naczelników" związków zawodowych (i krótkofalowo dla strajkujących). Potrafią tak przekazać swoje racje, że mają górników gotowych do strajku na zawołanie. Być może za takim przełożeniem kryje się jeszcze zależność typowa dla układów mafijnych czy policyjnych w krajach dyktatorskich (oczywiście nie w skali przestępstw kryminalnych, ale może gospodarczych) tylko obawiam się, że to jest krótka piłka - niestety na dłuższą metę do własnej bramki.