Tweetnij Obserwuj @MRGrzegorczyk

wtorek, 19 kwietnia 2011

Strajkujący czy warchoły?

Dzisiaj po raz kolejny dowiaduję się o planowanym na 26.04.2011r. proteście górników Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Tym razem strajkujący zablokują możliwość wywożenia węgla z kopalni.
Hmmmm ... ilekroć słyszę o protestach górników od razu oczami wyobraźni widzę palone pod urzędami opony, dewastowanie fasad ich budynków farbami, wyrywanie płyt chodnikowych, bitwy z policją itd. Czy to częsty pobyt pod ziemią powoduje taką radykalizację działań? A może to siła przyzwyczajenia jeszcze z czasów Gierka, kiedy to "kult łopaty i perlistego potu" był tak powszechny?
To wielce dla mnie zastanawiające, że to właśnie z tą grupą zawodową wszędzie na świecie są największe problemy. Pamiętam jeszcze z dzieciństwa obrazki z tłumienia zamieszek wywoływanych przez strajkujących górników w Wielkiej Brytanii. Margaret Thatcher jako pierwszy polityk nie ugięła się pod presją siły i przeprowadziła planowane reformy do końca. Nie jestem wprawdzie ekspertem ekonomii ale nie słyszałem aby Zjednoczone Królestwo upadło po tym kroku Żelaznej Lady.
Nie twierdzę, że praca pod ziemią jest prosta, łatwa i przyjemna ale nawet najtrudniejsze warunki pracy nie powinny usprawiedliwiać zwykłego warcholstwa i gangsterstwa.

niedziela, 17 kwietnia 2011

Przełom

Czy w jeden dzień można dokonać radykalnego zwrotu w życiu?
Czy brnięcie w gówno, bo nie ma innej koncepcji jest racjonalne?
Czy będą w czymś tak głęboko, że głębiej już być nie można, można to wszystko olać i podjąć inne działania?
Można, sam to już kilka razy zrobiłem. Wymaga to oczywiście siły i wiary w powodzenie nowego projektu ale można. A w zasadzie nawet trzeba. Większość z Was zna pewnie te słowa P. Coelho: "Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć."
To działa znacznie częściej niż nam się wydaje. Problem polega jednak na tym, że zapominamy o tej uniwersalnej formule.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Mają nas?

Adolf Hitler dożył starości w Argentynie gdzie po wojnie uprawiał rolę. To dzisiejsze doniesienia prasy po ujawnieniu tajnych dokumentów FBI. Nie do wiary?
Zestawmy kilka faktów: AH na kilka dni przed końcem wojny popełnia samobójstwo, jego ciało zostaje spalone aby nie było oficjalnego grobu dyktatora-ludobójcy. Tyle podręczniki historii, przynajmniej te z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX w.
Te same książki za śmierć Johna Fitzgeralda Kennedy'ego winią Lee Harveya Oswalda, choć nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy w teorie „zbłąkanej kuli” jaką w oficjalnym stanowisku przedstawiła Komisja Warrena.
Już w połowie lat dziewięćdziesiątych dwudziestego stulecia słyszałem o bardzo nietypowej ekspedycji naukowej, która tuż po zakończeniu II wojny światowej, wypłynęła z portów północnej Europy i poprzez Grenlandię dopłynęła do Ameryki Południowej. Najciekawsza w konwoju była obecność znacznej ilości okrętów US Navy. Nikt nie miał dostępu do flotylli, nikt nie wie kim byli naukowcy, bo też nigdy nie zostały opublikowane wyniki ich „badań”.
Pewnie każdy z nas słyszał historie o dużych terenach Argentyny zamieszkanych przez „tajemniczych Europejczyków” choć na mapach teren ten oznaczony jest jako niezaludniony. Wiadomo przecież nie od dziś, że wielu prominentnych urzędników III Rzeszy zniknęło pod koniec wojny i nie zostało nigdy odnalezionych.
Czy mogło się to stać bez wiedzy aliantów? Czy bez wiedzy służb wywiadowczych Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, takie „zniknięcie” mogłoby się udać? Nie sądzę! Tak samo jak nie wierzę w winę L. H. Oswalda 22 listopada 1963r. czy Al-Kaidy 11 września 2001r.
Podobne przykłady można by mnożyć … tylko po co?

wtorek, 12 kwietnia 2011

Mam broń i nie zawaham się jej użyć!

Jestem zwolennikiem liberalizacji ustawy o dostępie do broni palnej w Polsce. W zasadzie marzy mi się sytuacja kiedy to sam obywatel po przejściu odpowiednich szkoleń mógłby sam zadecydować czy chce mieć broń palną w domu czy nie. Generalnie opowiadam się za jak najmniejszym wtrącaniem się instytucji państwowych w życie obywateli. W związku z tym w najbliższym czasie napiszę pewnie o aborcji, in-vitro, eutanazji itp. ale dzisiaj zabiorę głos w sprawie broni.
Jestem strzelcem i sędzią strzelectwa sportowego, mam licencje do prowadzenia zajęć na strzelnicach, umiem posługiwać się bronią choć prywatnie jej nie posiadam. 
Chciałbym bardzo dożyć czasów kiedy zwykły oprych przegoniony z domu za pomocą wystrzałów z gnata nie będzie w sądzie ofiarą, kiedy złodziej terroryzujący domowników dostając kijem baseballowy w ryj nie będzie głównym poszkodowanym, gdy przerażona napaścią na jej dom kobieta strzelając w powietrze nie będzie musiała się bać czy ktoś nie wmówi jej przekroczenia obrony koniecznej.
Tak, jestem za wprowadzeniem modelu szwajcarskiego, brytyjskiego i amerykańskiego tj. "my home is my castle".

Inną rzeczą jest oczywiście odpowiedzialność moralna i sumienie napadniętego gdy wyekspediuje agresora 6 stóp pod ziemię. To jest niestety sprawa na tyle osobista, którą każdy ubiegający się o posiadanie broni powinien rozważyć. Wiedzieć również powinien o psychologii wyciągania ostrej broni w obliczu ataku. Kłopoty z tym bardzo często mają ludzie, którzy na co dzień broń ze sobą noszą. Nie wszyscy potrafią się pogodzić z sytuacją w której bezwzględnie musieli jej użyć.
Wszystkie jednak dylematy nie powinny być odsuwane od obywateli z mocy ustawy.
Jesteśmy przecież istotami rozumnymi, odpowiadającymi za swoje czyny. Dlaczego stale nam się czegoś zabrania?

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Poranek po

Złożenie kwiatów pod tablicą było moim jedynym działaniem "politycznym" wczoraj ... no może jeszcze kilka kąśliwych komentarzy na FB.
Nie oglądałem jednak programów informacyjnych ani nie wchodziłem na strony w bieżącymi wiadomościami. Liczę na to, że dzisiaj jeden z tematów zniknie z czołówek gazet i dzienników TV.
Dla mnie to zamknięta księga. Oczywiście czekam na polski raport, bo chcę znać "prawdę" ale nie chcę tym "żyć".

niedziela, 10 kwietnia 2011

niedziela 10 kwietnia 2011

Generalnie jest jak zwykle - budzik nie dzwoni, jedyne na co nie mogę się spóźnić to relacja z wyścigu F1 w Malezji, bawarka do śniadania, laptop na kolanach ...
Dzisiaj było jednak nieco inaczej. Wraz z przyjaciółmi z "Ruchu Poparcia" złożyliśmy kwiaty pod odsłonięta dziś tablicą upamiętniającą Jerzego Szmajdzińskiego.
Jelenia Góra ma mu dużo do zawdzięczenia. Przez kilkanaście lat dbał o to żeby jego wyborcy czuli jego obecność.
Nie ma go już rok, ma zastępczynię ale czy ludzie nie tęsknią? Czy nie brakuje im Jerzego?
Oczywiście, że tak. Zebrało się ponad 50 osób, składali wieńce, kwiaty, stali w zadumie, przywoływali zapewne wspólnie spędzone chwile.
Czym jest ludzkie życie? To tylko chwila, nikt z nas nie wie jak długa. Pracujemy, działamy, użeramy się z rzeczywistością, staramy się rozbić głową mury ... i po co to wszystko?
Będę tutaj pisał o tym co mnie dręczy, boli, co przeszkadza mi się cieszyć życiem ... ale również o tym co sprawia, że mi się micha śmieje, co daje mi kopa i nakręca do działania.
Wiem, że mało kto będzie to czytał ale co tam.
Jest tylu human beingów, którym się wydaje, że to co mają do powiedzenia jest interesujące więc zginę w tłumie.

Wstępniak

Żyję w totalnie porąbanym kraju!
Żyje w kraju gdzie morduje się górników ... gdzie są równi i równiejsi ... gdzie dużo się tylko gada a niewiele się robi ... gdzie o historii mówi się więcej niż o przyszłości ... gdzie nienawidzi się ludzi tylko za to, że im się udało ... gdzie "czarne zastępy" wtrącają się do stanowienia praw ... gdzie notorycznie nie wykorzystuje się szans ... gdzie drogi przypominają szwajcarski ser i nikomu to nie przeszkadza ... gdzie od roku media eksploatują tylko jeden temat ... gdzie najwolniej buduje się najdroższe autostrady ... gdzie politycy są mali ... 



23 października będziemy mieli kolejną szansę aby te tendencje zmienić