Działalność piśmiennicza Pinokia Celebryty jest równie regularna co barwna.
W książce demaskującej wewnątrzpartyjnych wrogów Donalda Tuska i wybijającej im część argumentów do powyborczej walki, autor bez żenady nazywał Grzegorza Schetynę knurem. Parę osób poczuło się lekko dotkniętych ale nic się wtedy większego nie stało. Oczywiście Pan Grzegorz „nigdy mu tego nie wybaczy” ale vendetta będzie musiała nieco zaczekać.
Po kilku miesiącach, ni z gruchy ni z pietruchy, na pinokiowym blogu pojawia się kolejny mocny wpis. Tym razem zatytułowany „Skurwiel Graś”. Sprawa wydaje się być jeszcze bardziej zastanawiająca, bo przecież rzecznik rządu jest ponoć przyjacielem celebryty. Ba, był nawet świadkiem na jego drugim ślubie. Pan Paweł w zaciszu domowym przeżywa zapewne taki atak ale już po kilku dniach Pinokio spotykając poszkodowanego w jednej ze stacji radiowych zachowuje się jakby się kompletnie nic nie stało. Cóż, swego czasu, niewytłumaczalne zachowania tłumaczyło się „pomrocznością jasną” ale nasz bohater nie jest przecież fanem nadmiernego spożycia produktów jakie sam wytwarzał.
Wczoraj, obrywa Minister Sprawiedliwości. Nazwanie go „katolicką ciotą” w każdym normalnym kraju (czytaj: normalnie rządzonym) spotkałoby się z ostrą reakcją premiera. Nad Wisłą jednak najbardziej wydają się być zniesmaczone media, oburza się opozycja, generalnie się o tym mówi ale nie ma żadnej reakcji ze strony bezpośredniego przełożonego pana Gowina, którego godność została tak mocno nadszarpnięta.
Czekam teraz już tylko na to co się stanie jak Pinokio, który nie będzie już potrzebował protekcji Donalda Tuska, nazwie go publicznie „kutasem”. Czy wtedy też się nic nie będzie działo?
dobreeeeeeeeee :) gratuluje stylu :)
OdpowiedzUsuń