Długo nic nie pisałem, bo proces dojrzewania kolejnej teorii spiskowej a w zasadzie wyrabiania sobie zdania trwał nieco dłużej niż zwykle. Chodzi o śmierć półrocznej Magdy z Sosnowca. Specjalnie w tym momencie nie będę się posługiwał nazwiskiem, bo uważam, że ono akurat chluby nie przynosi.
Tak jak większość rodaków śledziłem poszukiwania zaginionej dziewczynki. Z każdym dniem wydawały się one coraz bardziej beznadziejne a koncepcja porwania dziecka "na sprzedaż" mocno prawdopodobna. Z uwagi na stosunkowo niewielką ilość konkretów jakie z prowadzonego śledztwa docierały do mediów trudno było wyrobić sobie zdanie na temat całej sprawy. W drugim dniu po zniknięciu Magdy, bardzo znamiennego wywiadu udzieliła jednak babcia dziewczynki, która z detalami opowiedziała o problemach z donoszeniem ciąży przez Katarzynę W., urodzinach dziecka z zatrzymaniem akcji serca i licznych komplikacji z tego tytułu wynikających. Wtedy oczywistą wydawała się rozpacz rodziny.
Po kilku dniach do akcji wkroczył swym dziarskim, kowbojskim krokiem ex-detektyw Krzysztof R. Jego nazwiska też nie będę publikował żeby nie robić mu kolejnej reklamy. Poza tym ma on chyba dalej status oskarżonego w kilku sprawach kryminalnych.
Od tego momentu akcja zaczyna toczyć się wartko i niemal co godzinę jesteśmy zaskakiwani kolejnymi rewelacjami z ustaleń popularnego w Polsce szołmena o fryzurze i okularach w stylu Kim Dzong Il'a. Na konferencjach prasowych w tle pojawiają się umundurowani kolesie w kominiarkach, gotowi w każdej chwili odbić samolot z rąk terrorystów, rodzina wygląda na coraz bardziej wystraszoną/przerażoną, pan Krzyś jako głównodowodzący sprawnie wskazuje kto i co powinien powiedzieć, przerywa wypowiedzi, które nie pozwalałyby za pół dnia zrobić kolejnego spędu mediów "celem przekazania kolejnych rewelacji". Teraz sprawą żyją już w Polsce wszyscy.
I nagle - finale grande. Pan R. oświadcza, że "dziewczyna pękła". I tu pojawia się nagranie z "przyjacielskiej rozmowy" a w zasadzie jedynie 15-to sekundowy strzępek tejże. Ale już tyle wystarczy żeby usłyszeć jak "Mr Ray Ban" podsuwa Katarzynie W. linię obrony.
Pominę w tej chwili opis żenującego spektaklu z poszukiwaniem ciała dziewczynki, bo śmiem twierdzić, że był on przygotowany jedynie po to aby móc uderzyć w policję a później się z niej pośmiać. Przemilczę komentarze Krzysztofa R. czującego "specyficzną woń rozkładających się zwłok dochodzących z zawiniątka" (w pierwszym ze wskazanych miejsc). A wszystko to w trzaskającym mrozie, na którym nawet policyjne psy nie były w stanie podjąć tropu. Swoją drogą pierwszy raz słyszę, żeby ciało przy temperaturze -20 st.C się rozkładało.
Osobiście nie wierzę również w wersję wydarzeń przedstawioną przez Katarzynę W. Powodów mam co najmniej kilka i zacznę od tego najbardziej oczywistego - półroczne dziecko ubrane w kombinezon i czapkę, bo na dworze panuje mróz, wygląda jak średniowieczny wojownik w zbroi. Możliwość ruchów ma ograniczoną ale co najważniejsze posiada kilka warstw dających osłonę od chłodu, które jednocześnie amortyzują ewentualne skutki uderzeń czy upadków. Pamiętajmy również, że Magda, jeśli wierzyć w słowa jej matki upadła z wysokości max 130cm. Jak wysoki i zabójczy w swej konstrukcji musiałby być próg aby spowodować śmierć ubranego w kombinezon dziecka.
Dzisiaj w Łodzi, z okna pierwszego piętra wypadł 16-to miesięczny chłopczyk. Pomimo kilku złamań i potłuczeń jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. A musimy wziąć pod uwagę również strukturę układu kostnego dzieci. W pamięci mam również inne spektakularne upadki małych dzieci z różnych wysokości i prawie nigdy nie kończyły się one śmiercią.
Kolejnym argumentem aby ostrożnie podchodzić o obecnej wersji zdarzeń "made by team Katarzyna W., Criss R. & his girlfriend" jest chociażby zachowanie pani i pana W. bezpośrednio po zaginięciu dziecka, w śledztwie oraz w demonicznym szoł ex-detektywa. Jestem w stanie zrozumieć, że długotrwały stres, trauma i napięcie mogą doprowadzić do oznak zobojętnienia ale żeby do aż takich? Nie jestem oczywiście ani specjalistą psychologii, psychiatrii, anatomii ani kryminalistyki ale jako obserwator życia we wszystkich jego przejawach, uważny widz programów informacyjnych i dokumentalnych takiego zachowania rodziców po utracie dziecka jeszcze nie widziałem.
Kolejny strzał w stopę Katarzyny W. to jej szopka samobójcza w areszcie śledczym. Nie można bowiem inaczej nazwać wypicia w akcie desperacji ... płynu do mycia naczyń. To kolejny przejaw cynicznej gry ze strony młodej kobiety, która - nie waham się użyć tego słowa - jest kompletnie pozbawiona jakichkolwiek uczuć.
Czekam teraz na ostateczne wyniki sekcji zwłok Magdy, ekspertyzy biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej oraz ustaleń prokuratury. Postaram się również wstrzymać z komentarzami do zakończenia procesu w tej sprawie. Podejrzewam, że wiele ustaleń zaskoczy opinię publiczną a co najważniejsze doprowadzi do upublicznienia gangsterskich metod działania ex-ZOMOwca, który dzisiaj kreuje się na "superglinę".
A o żołnierzu-bohaterze ktoś jeszcze pamięta? Minął miesiąc.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że po wywaleniu Parulskiego cała sprawa już jest pod dywanem. Smutne
UsuńCoś w tej sprawie się jednak dzieje. Swoją drogą Pułkownik chyba też przeczytał mojego bloga, wq..ł się i wypisał z bydgoskiego szpitala. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11126078,Plk_Przybyl_wyszedl_ze_szpitala_na_wlasne_zadanie.html
Usuńwygląda na to, że przegrało tylko dziecko.
OdpowiedzUsuńDziecko przegrało na pewno. Pytanie tylko czy inni winni zostaną sprawiedliwie osądzeni?
UsuńDrogi Mariuszku ,
OdpowiedzUsuńco za plotki słyszę .Podobno niezłych wałów narobiłeś .A w RP o Tobie bardzo brzydko mówią . Twoi wprowadzający po uszach zebrali . No, no po wszystkich , ale nie po Tobie ........
Ogólnie szkoda . Lubię Twoje przemyślenia , lecz teraz to już inna perspektywa .Wyprostuj to .
A propos, plotki rozsiewają Aborygeni czy kangury. A może jednak strusie? ;)
UsuńSłuchanie plotek jest przyczyną wielu groźnych chorób.
OdpowiedzUsuńRozpowszechnianie ich wzmaga tylko objawy powyższych.
Źle mówią Ci, którzy się boją więc pytanie czy przejmować się miernotą.
A co do prostowania - robię to codziennie lecz nie od razu Rzym zbudowali ;)
Miłej lektury w przyszłości