sobota, 25 lutego 2012
piątek, 10 lutego 2012
Litania 10
Jeśli premier Donald Tusk zostaje sam na polu boju z ustawą emerytalną - wiedz, że tylko pozornie jest sam, bo zaraz w sukurs śpieszy mu Janusz Palikot, przygotowany merytorycznie przez zaplecze premiera.
Jeśli widzisz w telewizji faceta w ciemnych okularach (bez względu na porę dnia) oraz nastroszonym siankiem resztek włosów, na samym czubku głowy, to wiedz, że albo to archiwalny program z udziałem Kim Dzong Ila albo ex-detektyw Krzysztof R. się właśnie lansuje.
Jeśli ze stanowiska leci wiceszef BOR gen. Bielawny to wiedz, że zrobiono wszystko aby ex-szoferowi a obecnie głównodowodzącemu tą instytucją gen. Janickiemu, dupę uratować. W jego przypadku to właściwie najbardziej myśląca część ciała.
Jeśli Jarosław Gowin publicznie krytykuje szefa swojej partii, to wiedz, że Grzegorz Schetyna powraca. Może jeszcze nie on na białym koniu ale na pewno w ekipie, która dżokejowi wskazuje drogę.
Jeśli trenowaniem piłkarzy w Polsce będą zajmowały się asy takie jak Tomasz Hajto, to wiedz, że w najbliższym stuleciu polskich drużyn na europejskich i światowych boiskach nie zobaczysz.
Jeżeli gen. Parulski i płk Przybył są już de facto na aucie, to wiedz, że całe zamieszanie ze sprzeniewierzaniem ogromnych pieniędzy armii zamiecione jest już pod dywan. No chyba, że tym razem ktoś na ekranach telewizorów, wysadzi się granatem w powietrze.
Jeśli widzisz w telewizji faceta w ciemnych okularach (bez względu na porę dnia) oraz nastroszonym siankiem resztek włosów, na samym czubku głowy, to wiedz, że albo to archiwalny program z udziałem Kim Dzong Ila albo ex-detektyw Krzysztof R. się właśnie lansuje.
Jeśli ze stanowiska leci wiceszef BOR gen. Bielawny to wiedz, że zrobiono wszystko aby ex-szoferowi a obecnie głównodowodzącemu tą instytucją gen. Janickiemu, dupę uratować. W jego przypadku to właściwie najbardziej myśląca część ciała.
Jeśli Jarosław Gowin publicznie krytykuje szefa swojej partii, to wiedz, że Grzegorz Schetyna powraca. Może jeszcze nie on na białym koniu ale na pewno w ekipie, która dżokejowi wskazuje drogę.
Jeśli trenowaniem piłkarzy w Polsce będą zajmowały się asy takie jak Tomasz Hajto, to wiedz, że w najbliższym stuleciu polskich drużyn na europejskich i światowych boiskach nie zobaczysz.
Jeżeli gen. Parulski i płk Przybył są już de facto na aucie, to wiedz, że całe zamieszanie ze sprzeniewierzaniem ogromnych pieniędzy armii zamiecione jest już pod dywan. No chyba, że tym razem ktoś na ekranach telewizorów, wysadzi się granatem w powietrze.
czwartek, 9 lutego 2012
Mr RayBan i spółka
Długo nic nie pisałem, bo proces dojrzewania kolejnej teorii spiskowej a w zasadzie wyrabiania sobie zdania trwał nieco dłużej niż zwykle. Chodzi o śmierć półrocznej Magdy z Sosnowca. Specjalnie w tym momencie nie będę się posługiwał nazwiskiem, bo uważam, że ono akurat chluby nie przynosi.
Tak jak większość rodaków śledziłem poszukiwania zaginionej dziewczynki. Z każdym dniem wydawały się one coraz bardziej beznadziejne a koncepcja porwania dziecka "na sprzedaż" mocno prawdopodobna. Z uwagi na stosunkowo niewielką ilość konkretów jakie z prowadzonego śledztwa docierały do mediów trudno było wyrobić sobie zdanie na temat całej sprawy. W drugim dniu po zniknięciu Magdy, bardzo znamiennego wywiadu udzieliła jednak babcia dziewczynki, która z detalami opowiedziała o problemach z donoszeniem ciąży przez Katarzynę W., urodzinach dziecka z zatrzymaniem akcji serca i licznych komplikacji z tego tytułu wynikających. Wtedy oczywistą wydawała się rozpacz rodziny.
Po kilku dniach do akcji wkroczył swym dziarskim, kowbojskim krokiem ex-detektyw Krzysztof R. Jego nazwiska też nie będę publikował żeby nie robić mu kolejnej reklamy. Poza tym ma on chyba dalej status oskarżonego w kilku sprawach kryminalnych.
Od tego momentu akcja zaczyna toczyć się wartko i niemal co godzinę jesteśmy zaskakiwani kolejnymi rewelacjami z ustaleń popularnego w Polsce szołmena o fryzurze i okularach w stylu Kim Dzong Il'a. Na konferencjach prasowych w tle pojawiają się umundurowani kolesie w kominiarkach, gotowi w każdej chwili odbić samolot z rąk terrorystów, rodzina wygląda na coraz bardziej wystraszoną/przerażoną, pan Krzyś jako głównodowodzący sprawnie wskazuje kto i co powinien powiedzieć, przerywa wypowiedzi, które nie pozwalałyby za pół dnia zrobić kolejnego spędu mediów "celem przekazania kolejnych rewelacji". Teraz sprawą żyją już w Polsce wszyscy.
I nagle - finale grande. Pan R. oświadcza, że "dziewczyna pękła". I tu pojawia się nagranie z "przyjacielskiej rozmowy" a w zasadzie jedynie 15-to sekundowy strzępek tejże. Ale już tyle wystarczy żeby usłyszeć jak "Mr Ray Ban" podsuwa Katarzynie W. linię obrony.
Pominę w tej chwili opis żenującego spektaklu z poszukiwaniem ciała dziewczynki, bo śmiem twierdzić, że był on przygotowany jedynie po to aby móc uderzyć w policję a później się z niej pośmiać. Przemilczę komentarze Krzysztofa R. czującego "specyficzną woń rozkładających się zwłok dochodzących z zawiniątka" (w pierwszym ze wskazanych miejsc). A wszystko to w trzaskającym mrozie, na którym nawet policyjne psy nie były w stanie podjąć tropu. Swoją drogą pierwszy raz słyszę, żeby ciało przy temperaturze -20 st.C się rozkładało.
Osobiście nie wierzę również w wersję wydarzeń przedstawioną przez Katarzynę W. Powodów mam co najmniej kilka i zacznę od tego najbardziej oczywistego - półroczne dziecko ubrane w kombinezon i czapkę, bo na dworze panuje mróz, wygląda jak średniowieczny wojownik w zbroi. Możliwość ruchów ma ograniczoną ale co najważniejsze posiada kilka warstw dających osłonę od chłodu, które jednocześnie amortyzują ewentualne skutki uderzeń czy upadków. Pamiętajmy również, że Magda, jeśli wierzyć w słowa jej matki upadła z wysokości max 130cm. Jak wysoki i zabójczy w swej konstrukcji musiałby być próg aby spowodować śmierć ubranego w kombinezon dziecka.
Dzisiaj w Łodzi, z okna pierwszego piętra wypadł 16-to miesięczny chłopczyk. Pomimo kilku złamań i potłuczeń jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. A musimy wziąć pod uwagę również strukturę układu kostnego dzieci. W pamięci mam również inne spektakularne upadki małych dzieci z różnych wysokości i prawie nigdy nie kończyły się one śmiercią.
Kolejnym argumentem aby ostrożnie podchodzić o obecnej wersji zdarzeń "made by team Katarzyna W., Criss R. & his girlfriend" jest chociażby zachowanie pani i pana W. bezpośrednio po zaginięciu dziecka, w śledztwie oraz w demonicznym szoł ex-detektywa. Jestem w stanie zrozumieć, że długotrwały stres, trauma i napięcie mogą doprowadzić do oznak zobojętnienia ale żeby do aż takich? Nie jestem oczywiście ani specjalistą psychologii, psychiatrii, anatomii ani kryminalistyki ale jako obserwator życia we wszystkich jego przejawach, uważny widz programów informacyjnych i dokumentalnych takiego zachowania rodziców po utracie dziecka jeszcze nie widziałem.
Kolejny strzał w stopę Katarzyny W. to jej szopka samobójcza w areszcie śledczym. Nie można bowiem inaczej nazwać wypicia w akcie desperacji ... płynu do mycia naczyń. To kolejny przejaw cynicznej gry ze strony młodej kobiety, która - nie waham się użyć tego słowa - jest kompletnie pozbawiona jakichkolwiek uczuć.
Czekam teraz na ostateczne wyniki sekcji zwłok Magdy, ekspertyzy biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej oraz ustaleń prokuratury. Postaram się również wstrzymać z komentarzami do zakończenia procesu w tej sprawie. Podejrzewam, że wiele ustaleń zaskoczy opinię publiczną a co najważniejsze doprowadzi do upublicznienia gangsterskich metod działania ex-ZOMOwca, który dzisiaj kreuje się na "superglinę".
Tak jak większość rodaków śledziłem poszukiwania zaginionej dziewczynki. Z każdym dniem wydawały się one coraz bardziej beznadziejne a koncepcja porwania dziecka "na sprzedaż" mocno prawdopodobna. Z uwagi na stosunkowo niewielką ilość konkretów jakie z prowadzonego śledztwa docierały do mediów trudno było wyrobić sobie zdanie na temat całej sprawy. W drugim dniu po zniknięciu Magdy, bardzo znamiennego wywiadu udzieliła jednak babcia dziewczynki, która z detalami opowiedziała o problemach z donoszeniem ciąży przez Katarzynę W., urodzinach dziecka z zatrzymaniem akcji serca i licznych komplikacji z tego tytułu wynikających. Wtedy oczywistą wydawała się rozpacz rodziny.
Po kilku dniach do akcji wkroczył swym dziarskim, kowbojskim krokiem ex-detektyw Krzysztof R. Jego nazwiska też nie będę publikował żeby nie robić mu kolejnej reklamy. Poza tym ma on chyba dalej status oskarżonego w kilku sprawach kryminalnych.
Od tego momentu akcja zaczyna toczyć się wartko i niemal co godzinę jesteśmy zaskakiwani kolejnymi rewelacjami z ustaleń popularnego w Polsce szołmena o fryzurze i okularach w stylu Kim Dzong Il'a. Na konferencjach prasowych w tle pojawiają się umundurowani kolesie w kominiarkach, gotowi w każdej chwili odbić samolot z rąk terrorystów, rodzina wygląda na coraz bardziej wystraszoną/przerażoną, pan Krzyś jako głównodowodzący sprawnie wskazuje kto i co powinien powiedzieć, przerywa wypowiedzi, które nie pozwalałyby za pół dnia zrobić kolejnego spędu mediów "celem przekazania kolejnych rewelacji". Teraz sprawą żyją już w Polsce wszyscy.
I nagle - finale grande. Pan R. oświadcza, że "dziewczyna pękła". I tu pojawia się nagranie z "przyjacielskiej rozmowy" a w zasadzie jedynie 15-to sekundowy strzępek tejże. Ale już tyle wystarczy żeby usłyszeć jak "Mr Ray Ban" podsuwa Katarzynie W. linię obrony.
Pominę w tej chwili opis żenującego spektaklu z poszukiwaniem ciała dziewczynki, bo śmiem twierdzić, że był on przygotowany jedynie po to aby móc uderzyć w policję a później się z niej pośmiać. Przemilczę komentarze Krzysztofa R. czującego "specyficzną woń rozkładających się zwłok dochodzących z zawiniątka" (w pierwszym ze wskazanych miejsc). A wszystko to w trzaskającym mrozie, na którym nawet policyjne psy nie były w stanie podjąć tropu. Swoją drogą pierwszy raz słyszę, żeby ciało przy temperaturze -20 st.C się rozkładało.
Osobiście nie wierzę również w wersję wydarzeń przedstawioną przez Katarzynę W. Powodów mam co najmniej kilka i zacznę od tego najbardziej oczywistego - półroczne dziecko ubrane w kombinezon i czapkę, bo na dworze panuje mróz, wygląda jak średniowieczny wojownik w zbroi. Możliwość ruchów ma ograniczoną ale co najważniejsze posiada kilka warstw dających osłonę od chłodu, które jednocześnie amortyzują ewentualne skutki uderzeń czy upadków. Pamiętajmy również, że Magda, jeśli wierzyć w słowa jej matki upadła z wysokości max 130cm. Jak wysoki i zabójczy w swej konstrukcji musiałby być próg aby spowodować śmierć ubranego w kombinezon dziecka.
Dzisiaj w Łodzi, z okna pierwszego piętra wypadł 16-to miesięczny chłopczyk. Pomimo kilku złamań i potłuczeń jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. A musimy wziąć pod uwagę również strukturę układu kostnego dzieci. W pamięci mam również inne spektakularne upadki małych dzieci z różnych wysokości i prawie nigdy nie kończyły się one śmiercią.
Kolejnym argumentem aby ostrożnie podchodzić o obecnej wersji zdarzeń "made by team Katarzyna W., Criss R. & his girlfriend" jest chociażby zachowanie pani i pana W. bezpośrednio po zaginięciu dziecka, w śledztwie oraz w demonicznym szoł ex-detektywa. Jestem w stanie zrozumieć, że długotrwały stres, trauma i napięcie mogą doprowadzić do oznak zobojętnienia ale żeby do aż takich? Nie jestem oczywiście ani specjalistą psychologii, psychiatrii, anatomii ani kryminalistyki ale jako obserwator życia we wszystkich jego przejawach, uważny widz programów informacyjnych i dokumentalnych takiego zachowania rodziców po utracie dziecka jeszcze nie widziałem.
Kolejny strzał w stopę Katarzyny W. to jej szopka samobójcza w areszcie śledczym. Nie można bowiem inaczej nazwać wypicia w akcie desperacji ... płynu do mycia naczyń. To kolejny przejaw cynicznej gry ze strony młodej kobiety, która - nie waham się użyć tego słowa - jest kompletnie pozbawiona jakichkolwiek uczuć.
Czekam teraz na ostateczne wyniki sekcji zwłok Magdy, ekspertyzy biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej oraz ustaleń prokuratury. Postaram się również wstrzymać z komentarzami do zakończenia procesu w tej sprawie. Podejrzewam, że wiele ustaleń zaskoczy opinię publiczną a co najważniejsze doprowadzi do upublicznienia gangsterskich metod działania ex-ZOMOwca, który dzisiaj kreuje się na "superglinę".
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)